Rozmowa to nie zadawanie pytań
Znowu pisanie. Niby łatwe, ale gdy przychodzi co do czego, to jakoś nie bardzo wiadomo jak i o czym. W gimnazjum w Żabnie dochodzimy do wniosku, że tematów nie brakuje. Życie jest tak różnorodne i ciekawe, że w każdej biografii by się coś znalazło. Można pisać w różnej formie, jedną z nich jest rozmowa. No właśnie, ROZMOWA, a nie zadawanie pytań. O różnicy pozornie nieistotnej toczy się chwilowa dyskusja. W finale dochodzimy do podobnych wniosków: rozmowa to nie zdawanie pytań. Jakie stąd płyną wnioski dla autora rozmowy? Teoretycznie bardzo proste, że podczas rozmowy nie należy się trzymać kurczowo przygotowanych pytań, ale należy reagować na odpowiedzi rozmówcy. Owszem, pytania warto mieć, ale lepiej traktować je jako ogólny drogowskaz niż klucz nie do ruszenia. Ale zanim zaczniemy zadawać pytania, trzeba wiedzieć o czym chcemy rozmawiać czyli bez przygotowania do rozmowy ani rusz, bo wtedy możemy popaść w banał, a po co to komu? No i wreszcie uczymy się rozmawiać... rozmawiając. Raz bierzemy na siebie rolę dziennikarza, potem rozmówcy. I tak na zmianę. Później jest czas na komentarze, oceny i wyciąganie wniosków. Jest szansa, że kolejna rozmowa będzie bardziej interesująca.